Skarga na przewodniczącego rady miejskiej we Wrześni

Skarga na przewodniczącego rady miejskiej we Wrześni była omawiana na ostatniej wspólnej komisji i sesji. Złożył ją do wojewody Robert Czwajda, któremu nie udzielono głosu na jednym z wiosennych posiedzeń. Waldemar Grześkowiak twierdzi, że nie zauważył jak mieszkaniec się zgłaszał.

- Nawet, gdybym zauważył niekoniecznie udzieliłbym mu głosu - podkreślił przewodniczący omawiając sprawę na komisji.

Skarga na przewodniczącego rady miejskiej we Wrześni

Nadal w statucie miasta i gminy Września jest zapisane, że wolne głosy i wnioski mogą zgłaszać jedynie rajcy. Mieszkańcom rada może, ale nie musi dać możliwość wypowiedzenia się publicznie. Robert Czwajda domaga się od dwóch lat zmiany tego zapisu. Chce, by obywatele mogli zabierać głos na sesjach podobnie, jak to jest w innych gminach powiatu wrzesińskiego i setkach gmin w całej Polsce.

Zobacz: Nie dla wypowiedzi mieszkańców na sesjach rady miejskiej

Na wrześniowej sesji rada uznała skargę za bezzasadną, ale zamiast przegłosować uchwałę przyjęła oświadczenie. Wojewoda uznał jednak, że taka forma załatwienia sprawy nie jest odpowiednia. "Istotą oświadczenia (...) jest bowiem zajęcie stanowiska w określonej sprawie, nie zaś jej załatwienie" - czytamy w piśmie z 5 pażdziernika skierowanego do rady miejskiej. Według Kodeksu postępowania administracyjnego postępowanie skargowe powinno zakończyć się podjęciem uchwały.

Poza tym w oświadczeniu radnych odniesiono się do ewentualnego odwołania przewodniczącego rady, co wcale nie było intencją skargi złożonej przez Roberta Czwajdy. W ten sposób rada miejska będzie musiała rozpatrzyć sprawę jeszcze raz.

Robert Czwajda nie poddaje się. Chce, by to wojewoda zajął się skargą, co jest całkiem zrozumiałe. W jaki sposób rada może obiektywnie rozpatrzyć skargę na samą siebie?