Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrzesińskie Dyktando [ZDJĘCIA]

Ewa Konarzewska-Michalak
Wrzesińskie Dyktando.
Wrzesińskie Dyktando. fot. Ewa Konarzewska-Michalak
Wrzesińskie Dyktando - w dwunastej edycji wydarzenia uczestnicy zmierzyli się z trudnym tekstem o ujmującym tytule "Słodziutkie kłapouche a sprawa wielkopolska". Dyktando, oprócz grupy wrześnian, pisali również mistrzowie ortografii.

Wrzesińskie Dyktando odbyło się 27 października w auli Liceum Ogólnokształcącego. Niestety niewielu mieszkańców zdecydowało się sprawdzić swoją znajomość ortografii języka polskiego. Szkoda, bo tekst autorstwa Sebastiana Surendry, choć najeżony pułapkami był aktualny i daleki od sztywności. Temat tegorocznego dyktanda nawiązywał do afery z osiołkami i protestów przeciw koncertowi Behemota.

Wrzesińskie Dyktando

W auli LO pojawili się wrzesińscy mistrzowie ortografii z ubiegłych lat: Łukasz Szempliński, Marek Szopa i Stanisław Gajos, którzy jeżdżą po kraju, by brać udział lokalnych i ogólnopolskich dyktandach.

Zobacz: XI Wrzesińskie Dyktando

Prace sprawdza polonistyczne jury - Anita Rembowicz-Robaszkiewicz, Justyna Jurkiewicz z Zespołu Szkół Politechnicznych, Iwona Górska z LO im. Sienkiewicza oraz Małgorzata Senska z SSP nr 6. Wyniki będą ogłoszone 11 listopada podczas uroczystości z okazji odzyskania niepodległości.

Dyktando Wrzesińskie zostało zorganizowane przez Stowarzyszenie Twórczości Teatralnej „Akt” działające przy Samorządowej Szkole Podstawowej nr 6 we Wrześni. Nagrody ufundował Hotel Kosmowski oraz Wrzesińskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Kupców.

Podajemy tekst dyktanda:

Słodziutkie kłapouche a sprawa wielkopolska

W ponadpółmilionowej stolicy Wielkopolski doszło do nie lada ekscesów: nader swawolne kłapouche uległy żądzom i chuci, bezwstydnie kopulując i późnowieczorną porą,
i do południa, i w prażącym słońcu, i w dżdżysty dzień. Ta niebywała rozpusta zaniepokoiła parę niewiast. „Jakżeż to można nie piętnować tak haniebnych występków?!” – zapałały oburzeniem na podśmiechujących się z nich tu i ówdzie złośliwców. Corocznie kwestujący na rzecz cmentarza Na Rossie ichtiolog z Łapiguza, alterglobalista, arcymistrz mini‑Alohy i siatkonogi, korespondujący z hiperponętną Dominiczanką, łepski brat łata, który w głowie ma bynajmniej nie fiu‑bźdźciu, ale niezgorszą wiedzę o cheironomii, rokokowych treliażach i późnorenesansowych puttach, ma swoją miniteorię. Otóż wszem wobec głosi, że skarżące się matki Polki uczyniły to z zazdrości, że osły nie mają krzty cellulitu, trzeba by więc uprzykrzyć im żywot, skazując je na odosobnienie, jakkolwiek to kuriozalnie brzmi przy parzystnokopytnych. Tymczasem nawakszutka Domasława, zagorzała zwolenniczka opalania topless, posiadaczka makijażu permanentnego, ekswiceprzewodnicząca minisekcji hula‑hoop, z niemałym zainteresowaniem oglądająca niedawno reportaż o hipsterskich hidżabach, słysząc głosy mówiące, iż ośle bezeceństwa zagrażają zachodnioeuropejskiej cywilizacji, uznała to za nonsens i aberrację. Z kolei wdzydzki neurochirurg, zaczytujący się w Zegadłowiczowskim „Żywocie Mikołaja Srebrempisanego”, biografiach Awicenny i Pustowójtówny, a zwłaszcza o jej komunardzkim epizodzie, najpierw myślał, że to primaaprillisowy żart, jednakże odkrył, że przecież tuż‑tuż październik. Skandynawista z Borzytuchomia, typ hamleta, z posępną miną pseudo-Herdera rozdrażniony skonstatował, że mass media zajmują się nie najważniejszymi sprawami egzystencjalnymi, ale michałkami. Głodomór z Chachalni, o gargantuicznym apetycie na półtusze cielęce z Zofipola, pół żartem, pół serio zauważył, że piękne są jego fotografie z akwizgrańczykami i ryżankami sprzed mongolskiego Wielkiego Churału Państwowego i ze studentami z Bużumbury na wybrzeżu patagońskim, ale zaiste bezcenne jest zdjęcie kraty oddzielającej niesforne ssaki, niebędącej przecież fatamorganą. Ledwo co nieszczęsną bramę otwarto, a w innej dzielnicy, wcale nie tak odległej, postawiono tamę przed fanami nie najcichszej grupy muzycznej, która nie tak dawno miała, nomen omen, niezłe przeboje w Rosji. Nienawidząca disco polo otmuchowianka, superfanka niedoszłej gwiazdki jasełek, mająca w domu nie zwykły nieporządek, ale istny barłóg, poddająca się cokwartalnej hirudoterapii, na hiobową wieść o odwołaniu koncertu zmełła w półotwartych ustach przekleństwo, po czym odnotowała na blogu, że ultrakonserwatywne zakazy są eksportem nie byle jakiego obciachu, ale godnego architektury socrealizmu. Kolekcjoner płaskorzeźb Hesperyd i Hiad, z wykształcenia harwardczyk, z ducha młodoheglista, a niegdyś nietzscheanista, wykrzyknął ze zdumieniem: „Czyżbyście, Wielkopolanie, nie rozumieli? Mówi o was cały świat. Przedstawienie musi trwać”.

Zobaczcie zdjęcia z Wrzesińskiego Dyktanda.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wrzesnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto