Potomkowie Wojtkowiaków przyjechali do Nekli z Anglii, Gdyni, Zgierza i Poznania, by uczestniczyć w uroczystości poświęconej przodkom. W obchodach wziął udział m.in. burmistrz Nekli, wicestarosta wrzesiński, komendant powiatowy policji, przedstawiciel dowódcy marynarki wojennej oraz mieszkańcy miasta.
Wojtkowiakowie - rodzina mieszkająca w Nekli do końca II wojny światowej była otaczana szacunkiem. Po 1945 roku wyjechali w świat i pamięć o nich zatarła się. Historię wyjątkowej familii przypomniał społecznik Jerzy Osypiuk, prezes Nekielskiego Stowarzyszenia Kulturalnego. Postanowił uświadomić neklanom, jak ważna jest ciągłość historyczna pokoleń.
- Znajomość historii i losów dawnych mieszkańców Nekli jest bardzo ważnym elementem budowania tożsamości i patriotyzmu współczesnych obywateli naszego miasta i gminy – napisał prezes w przemowie świeżo wydanej publikacji zbiorowej poświęconej Wojtkowiakom.
Senior rodu Józef cieszył się zaufaniem mieszkańców Nekli do tego stopnia, ze wybrali go delegatem do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu 1918 roku. Razem z żoną Marianną mieli siedmioro dzieci, które wyrosły na dobrych obywateli i patriotów.
Największą karierę zrobił Józef junior, niezwykle uzdolniony technicznie i językowo. Świetny fachowiec, porucznik marynarki nadzorował budowę polskich okrętów w stoczniach Francji i Wielkiej Brytanii, a w czasie wojny walczył jako marynarz na okrętach bojowych ORP Garland i ORP Piorun, który wsławił się pojedynkiem z największym okrętem II wojny światowej, niemieckim pancernikiem Bismarck. Jego brata Tomasza, posterunkowego Policji Polskiej, Sowieci zamordowali w Twerze. Ludwik i Franciszek pełnili służbę w Straży Granicznej, Walenty pracował jako pisarz gminny, Jan w sądzie grodzkim, a siostra Aniela wyjechała do Gdyni, gdzie jej mąż był dokmistrzem w Stoczni Marynarki Wojennej.
Zebrani wysłuchali mszy świętej odprawionej w intencji zmarłych Wojtkowiaków w kościele parafialnym. Pochód przemaszerował pod dom przy ul. Zawodzie, w którym niegdyś mieszkali Józef i Marianna. Wnukowie Marian Wojtkowiak i Wanda Troman osłonili tablicę pamiątkową wmurowaną w ścianę budynku.
Tadeusz i Roman Walenczakowie odsłonili Katyński Dąb Pamięci i tablicę poświęconą zamordowanemu Tomaszowi Wojtkowiakowi.
W Nekielskim Ośrodku Kultury otwarto bogatą wystawę fotograficzną. Na spotkaniu głos zabrał wzruszony syn Anieli, Roman Walenczak. - Nie mam wielu wspomnień z Nekli, byłem tu zaledwie kilka razy jako dziecko. Ale pamiętam ją z fotografii i opowiadań mamy. Dziękuję za to spotkanie przygotowane z pietyzmem i wielką serdecznością. To patriotyczne dzieło.
Postać silnej kobiety - Anieli Wojtkowiak przypomniała prawnuczka Magda. - Babcia była niezwykła – skromna, pracowita, potrafiła poradzić w każdej sytuacji. To ona, choć nie była wykształcona, zaraziła mnie miłością do historii.
W imieniu dowódcy marynarki wojennej komandor Jarosław Kroplewski wygłosił kilka słów i wręczył burmistrzowi podarunek – order. Pisarz marynista Mariusz Borowiak opowiedział o swoim dorobku oraz przedstawił postać porucznika Józefa Wojtkowiaka na tle historii Polskiej Marynarki Wojennej.
Córkę zasłużonego marynarza – Wandę Troman zaskoczyło, że neklanie z nostalgią wspominają trudne czasy przed i powojenne. - Ostatni raz w Nekli byłam w 1945 roku. Największy pokój domu dziadków zamieniono w sypialnię wypełnioną łóżkami dla członków rodziny, którzy uciekali przed prześladowaniami. Było źle, ale była też nadzieja, wiara i wyobraźnia, która dodawała otuchy. Po latach miejscowość zrobiła na mnie dobre wrażenie. Bardzo tu czysto, porządnie, panuje lad, mieszkańcy są zżyci, a ci starsi pamiętają to, co kiedyś się tu działo.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?