Wielkopolski Strażak Roku 2014 - Andrzej Kruszczak [ZDJĘCIA]

Wielkopolski Strażak Roku 2014.

Pożar wybuchł nagle. Wewnątrz domu sąsiadów został uwięziony przerażony Wiktorek. Dym był tak gęsty, że jego mama nie mogła wejść do płonącego budynku, choć słyszała przeraźliwy płacz dziecka.

Pan Andrzej od razu pospieszył na ratunek - odsunął na bok strach, myślał tylko o uratowaniu chłopczyka. Nie zastanawiając się wybił szybę w oknie wcale nie czując, że zranił się w rękę. Ze środka waliły olbrzymie kłęby czarnego dymu, dlatego zdecydował się wejść dołem czołgając się po ziemi. Wiktor słabł, płacz, który ledwo było słychać prowadził do kuchni. Strażak znalazł tracące przytomność dziecko pod stołem. Chwycił chłopczyka i wyprostował się, co było błędem, bo eksplozja, która za chwilę nastąpiła odrzuciła go na około 8 metrów. Oszołomiony wybuchem i dymem, z dzieckiem w ramionach wydostał się jednak na zewnątrz.

- Na moim miejscu każdy zrobiły tak samo. Jak mogłem pozwolić umrzeć dziecku? - mówi skromnie strażak. - Opatrzność kierowała Wiktorem. Gdyby nie dostał się do kuchni już by nie żył, nie znalazłbym go w pokojach. Wystarczyła jeszcze minuta lub dwie i udusiłby się.

Wielkopolski Strażak Roku 2014 - Andrzej Kruszczak - głosuj wysyłając SMS o treści:

NASZ.1 na numer 72355 (koszt 2,46 zł z VAT)

Sytuacja rozegrała się zanim na miejsce przyjechali strażacy ze sprzętem do gaszenia. Pożar gasiło 8 jednostek straży z powiatów wrzesińskiego i słupeckiego. Zdarzenie było bardzo poważne - ogień mógł się rozprzestrzenić na inne domy. Budynek spłonął niemal doszczętnie, ale dzięki wsparciu lokalnych przedsiębiorców, samorządu i mieszkańców rodzina wybudowała nowy dom.

Zobacz: Nagroda dla mieszkańca Wrąbczynka

Andrzej Kruszczak choć dostał wiele wyróżnień m. in. otrzymał tytuł Wielkopolskiego Strażaka OSP Roku 2013, przyznany przez ZOSPRP, nie uważa się za bohatera. Służy w OSP od lat 80. kontynuując ojcowską tradycję. Przez wiele lat pełnił punkcje prezesa, wreszcie oddał pałeczkę młodym. W miejscowej jednostce służy około 30 mężczyzn. Jedynie czego brak druhom z Wrąbczynka to busa, dzięki któremu szybciej mogliby pojawiać się na miejscu zdarzeń, tak jak przy niedawnym, olbrzymim pożarze lasu. Póki co strażacy dojeżdżają prywatnymi autami, ciągnikami i rowerami.

Zobacz: Aktualne wyniki głosowania