Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznajmy się: praca w Strefie Płatnego Parkowania we Wrześni szansą na normalne życie

Adrianna Jackowiak
- Chyba jesteś chory! - wykrzyczał oburzony kierowca samochodu, któremu kontroler strefy chciał wręczyć kwit nakładający na niego obowiązek uiszczenia opłaty za postój. - No pewnie, że jestem chory! I to od urodzenia! - skwitował delikwenta Marcin, pracownik Strefy Płatnego Parkowania, który posiada orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej. - Musiałaby Pani widzieć, jak mina mu zrzedła! Ale co? Przecież prawdę powiedziałem – z uśmiechem na twarzy dokończył jedną z wielu opowieści obrazujących relacje z ludźmi.

Dla większości z nas, osoby które pracują w strefie płatnego parkowania to kontrolerzy biletów, którzy jak trzeba „wlepiają” mandaty oraz Ci, którzy zza biurka egzekwują brak należności. Prace te, wydawać by się mogło, jak każde inne: w przypadku kontrolerów - etat być może nie specjalnie wymagający, bo przecież trzeba tylko chodzić, sprawdzać i nakładać kary finansowe… W przypadku pracowników administracyjnych, jeszcze lepiej: ciepło i „narobić się nie trzeba”. Bo praca zza biurka. Inaczej jest jednak w przypadku pracowników wrzesińskiej strefy płatnego parkowania: posady przez nich zajmowane nabierają wyjątkowego znaczenia. Wyjątkowego, ponieważ stanowią asumpt do „normalnego” funkcjonowania w społeczeństwie.

O tym dlaczego „zwyczajna” praca w administracji publicznej może zyskać status „nadzwyczajnej” oraz o tym, kim są, skąd wzięli się w gmachu Straży Miejskiej oraz z czym borykają się na co dzień niepełnosprawni pracownicy wrzesińskiej strefy płatnego parkowania?

Wyjątkowa Strefa Płatnego Parkowania

Pomysł aktywizacji osób niepełnosprawnych we Wrześni zrodził się 13 lat temu. Jego pomysłodawcami byli Burmistrz Miasta i Gminy Września, Straż Miejska oraz Warszty Terapii Zajęciowej. Osoby te, postanowiły przedstawić Państwowemu Funduszowi Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w Poznaniu, propozycję utworzenia we Wrześni strefy płatnego parkowania którą w pełni obsługiwać by miały osoby niepełnosprawne. PRFON na inicjatywę przystał.

Pierwsze spotkanie dotyczące pracowników strefy płatnego parkowania odbyło się w siedzibie Straży Miejskiej we Wrześni. Rozmowa z Mirosławem Morawskim, komendantem jednostki oraz Anną Hendrych-Stanisławską, zastępcą komendanta przebiegała w bardzo ciepłej atmosferze.
Zapytany o pomysł stworzenia strefy płatnego parkowania, w pełni obsługiwanej przez osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności, komendant straży miejskiej odpowiada: -Taki zamysł pojawił się w naszej głowie przy okazji programu „Niepełnosprawni w służbie publicznej”. I udało się – stworzyliśmy grupę pracowniczą. Obecnie pracują u nas trzy osoby – w administracja przy egzekucji, oraz kontrolerzy, wykonujący swoje obowiązki na zewnątrz, mający na co dzień kontakt z ludźmi. - Okazuje się, że zespół, który w ramach trwającego trzy lata programu, miał zostać przygotowany do „wypuszczenia” go na rynek pracy, doskonale sprawdził się w pracy w strefie. - Uznaliśmy, ze skoro ten model funkcjonuje, to zastawiamy pracowników u nas. Podjęliśmy tę decyzję, ponieważ byliśmy zadowoleni z wykonywanej przez nich pracy, ale także – nie ukrywam – bardzo ważną rolę odgrywa tutaj także czynnik ludzki – wtrąca Morawski.

Do dziś Strefa Płatnego Parkowania we Wrześni jest strefą w całości obsługiwaną przez osoby niepełnosprawne ruchowo i intelektualnie.

Nie ma tak zwanego przymykania oka

Kontrolerzy wrzesińskiej strefy płatnego parkowania po prostu wykonują swoją pracę: postępują według wytycznych nałożonych przez regulaminy i pracodawcę. Niejednokrotnie przez skrupulatność w wykonywanych obowiązkach, spotyka ich nieprzyjemne zachowanie ze strony kierowców. - Ludzie przychodzili ze skargami, że nie było ich chwilkę, a już dostali mandat. Że proszą o anulowanie 2 złotych kary.. Ale przecież anulować nie można, bo na to jest dokument, a w dokumentach wszystko musi się zgadzać.. Skrupulatność moich pracowników była bardzo dużym zaskoczeniem dla mnie - mówi komendant Straży Miejskiej.

Dla pracowników strefy parkowania we Wrześni nie ma wyjątków. Wszystkich traktują równo. Anegdotę przytacza Anna Hendrych-Stanisławska, zastępca komendanta Straży Miejskiej we Wrześni, nad którą także sprawowana jest kontrola z ich strony: - Ania, za dwadzieścia minut czas ci się kończy, musisz iść wykupić bilet! Zatem wstaję i idę wykupić bilet – skrupulatność kontrolerów dotyczy nas wszystkich – mówi zastępca komendanta. - Dla naszych kontrolerów nie ma znaczenie, czy parkuje ktoś z nas, z mieszkańców miasta, z urzędu czy dojezdny i zresztą tak powinno być – należycie wykonują powierzone obowiązki – dodaje z uśmiechem.

Strefa Płatnego Parkowania vs Strefa Dobrego Traktowania

Drugą częścią spotkania było spotkanie z Marcinem i Lidką, pracownikami strefy, wykonującymi obowiązki kontrolerów. Uznaliśmy, że najlepszą formą spotkania będzie wyjście w teren. Mam wrażenie, że spotkaniem stresowaliśmy się na równi. Dla Marcina i Lidki było to spotkanie z dyktafonem w tle, a dla mnie spotkanie, podczas którego poruszyć miałam delikatne kwestie relacji społecznych oraz postrzegania niepełnosprawności w przestrzeni publicznej. Na szczęście bardzo szybko okazało się, że kontrolerzy chętnie wypowiadają się na temat relacji z ludźmi, a lata doświadczenia uposażyły ich – w jak sami przyznają - „dobry dystans” do zachowań ludzkich.

Zakres ich obowiązków to kontrolowanie wnoszenia opłat za parkowanie, sprawdzanie abonamentów, wypisywanie wezwań do uiszczenia opłaty, sprawdzanie zawartości papieru w parkomatach, ich mysie oraz opróżnienie kasetki z pieniędzy w towarzystwie konwoju straży miejskiej. Podczas wykonywania tych wszystkich czynności, osoby pełniące dozór Strefy Płatnego Parkowania we Wrześni, mają styczność z innymi ludźmi.

Marcin podjął pracę 13 lat temu, Lidka dwa lata później. Oboje byli uczestnikami Warsztatów Terapii Zajęciowej, oboje posiadają orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej, dla obu podjęta praca była pierwszą. - Na terapię zajęciową już nie chodzimy. Ona miała na celu to, by się usamodzielnić, by wyjść do ludzi. By mieć tą odwagę.. Praca w Straży Miejskiej nam ją zastąpiła Dała nam szansę wyjść do ludzi – tłumaczy Marcin. - Na początku było nerwowo – stres był spowodowany koniecznością sprawowania obowiązków przejętych przez stażystów, nie wiedziałem, czy dam radę – dodaje kontroler.

- Ja przyszłam 2 lata później. U mnie takiego stresu nie było, bo od początku mogłam polegać na chłopakach. Mogłam sobie z nimi pogadać – dopowiada Lidka.

Przyszła pora porozmawiania o obowiązkach. Zapytani o ich zakres, scharakteryzowali zadania, za które są odpowiedzialni: - Bywa, że musimy opróżnić kasetkę, ponieważ się zapełni – nie chcemy tego, by ludzie wydzwaniali, że parkometr jest np. zepsuty, a tak naprawdę jest zapełniony – mówi Marcin. - A ludzie często mają pretensje o to, że nie działa parkomat, albo za to, że za szybko podchodzimy – dodaje Lidka. - Ponad to sprawdzamy bilety – czy są w parkomacie, dokładniej chodzi o papier. Jeżeli się skończy to kierowca musi lecieć do innego parkomatu, a tego nie chcemy. Cały czas staramy się działać na korzyść kierowców – podkreśla Marcin. -Jeszcze myjemy parkomaty, towarzyszymy konwojowi ze strażnikiem miejskim, rozliczamy pieniądze z parkamatu – dopowiada kontrolerka.

W pewnym momencie naszych rozmów wchodzimy na tematu niepełnosprawności oraz relacji z ludźmi. Nie było to dla mnie łatwe, ponieważ nie do końca wiedziałam, z jaką reakcją od strony Lidki i Marcina się spotkam. Okazało się, że moje obawy były zbędne: Lidka z Marcinem są osobami świadomymi swej choroby, jednocześnie doceniającymi możliwość pracy, która daje im szansę na równoprawne funkcjonowanie w społeczeństwie.

Od komentarza rozpoczyna Marcin: - Co do relacji z ludźmi, są ludzie i ludziska. Jeden jest taki, inny taki. Po 13 latach mamy do relacji z innymi taki dobry dystans. Przyznać trzeba, że początki były trudne: wyzywano nas od debili, takie sytuacje zdarzają się do dziś. Ludzie często grozili, że pójdą do burmistrza i że stracimy pracę. Przez pierwszych parę lat bardzo się stresowaliśmy, że rzeczywiście ktoś pójdzie do burmistrza i „nakapuje” na nas. Słuchając z wielką uwagą wychwyciłam ostatnie zdanie Marcina i ze zdziwieniem, zapytałam: - Ale na co? Doniosą, że wykonujecie swoją pracę? - No, tak. Baliśmy się, że rzeczywiście wpłyną na nas skargi, ale tak naprawdę przecież nie miałyby żadnego uzasadnienia. W końcu, kiedy to do nas dotarło przestaliśmy się tym przejmować – podsumował kontroler.

Lęk przed „donosem” był spowodowany (w mniemaniu moich rozmówców) możliwością utraty pracy, a na pracy kontrolerom zależy bardzo. Jak sami podkreślają: - Jej wykonywanie to dla nas szansa na wyjście do ludzi..

Podczas oprowadzania po strefie, w pewnym momencie nasz dialog przerywa dźwięk kliknięcia aparatem. Przyglądam się podjętym działaniom: Lidka wypisuje kwit, staje przy samochodzie, Marcin robi jej zdjęcie, a kontrolerka wkłada papier za wycieraczkę.
- Lidka, Ty jesteś wrzesińską celebrytką – zażartowałam sytuacyjnie i wspólnie rozwinęliśmy wątek. - Jak zrobimy zdjęcie, nikt nie może nam zarzucić, że np. tam nie stał i że bilet był mu nie potrzebny – wyjaśnia Marcin. - Aparaty mamy od trzech lat i trzy już „zajechaliśmy” - dodaje żartobliwie kontroler.

Na pytanie, czy chcieli kiedyś „rzucić tę robotę” zgodnie i bez zawahania odpowiadają: NIE. - Ja tą pracę wykonuję najlepiej jak tylko potrafię, żeby szef był ze mnie zadowolony – dopowiada Marcin. - Gdyby nie ta praca, siedzielibyśmy w domu, w czterech ścianach i dostali na głowę. Jak sami mówią praca dodała im wiary w siebie. PO PROSTU CZUJEMY SIĘ POTRZEBNI – zgodnie z Lidką kończą wypowiedź.

Po obejściu całej strefy trafiamy do biura, w którym czeka na nas gorąca kawa i pracownicy administracyjni. Również oni posiadają orzeczenie o niepełnosprawności – w ich przypadku jest to niepełnosprawność ruchowa. Dla wszystkich pracowników jest to możliwość rozwoju, zapewnienie samodzielności finansowej. W przypadku Karoliny, która jeździ na wózku praca zawodowa jest pozwala zapomnieć o trudach codzienności: - Praca tutaj pozwala mi walczyć z chorobą. Bywają klienci, którzy nawet nie wiedzą, że jeżdżę na wózku. Ostatnio jedna Pani, do której wyjechałam, powiedziała: - Jezus Maria, co się Pani stało! Odebrałam to z humorem, pogodziłam się z tym, co mnie spotkało.

Nasze spotkanie dobiegło końca. Po przeprowadzonych rozmowach oraz obserwacjach pozostaje zgodzić mi się z opinią, iż osoby niepełnosprawne, zatrudnione w szeregach Straży Miejskiej we Wrześni, odpowiedzialne za Płatną Strefę Parkowania, wykonują swoją pracę równie dobrze, a często i lepiej niż osoby pełnosprawne. Zaproszenie do współpracy osób niepełnosprawnych pozwoliło także na przełamanie barier między osobami z niepełnosprawnością, a osobami pełnosprawnymi. Mam nadzieję, że tekst ten w jakimkolwiek wymiarze (każda jednostka jest cenna) przyczyni się do przełamania tych barier także w przestrzeni miejskiej.

ZOBACZ --> Co dać dziecku zamiast batona?

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wrzesnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto