18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powstanie Wielkopolskie: nieznany uczestnik z Gniezna. Ku pamięci Franciszka Zygmaniaka

Paweł Brzeźniak
Powstanie Wielkopolskie: nieznany uczestnik z Gniezna
Powstanie Wielkopolskie: nieznany uczestnik z Gniezna Paweł Brzeźniak
Historia najczęściej milczy o zwykłych powstańcach, których były setki, tysiące. Jednym z nich był Franciszek Zygmaniak, który przez lata mieszkał w Gnieźnie.

Powstanie Wielkopolskie: nieznany uczestnik z Gniezna

Był rok 2014.

Próżno szukać ich nazwisk w podręcznikach do historii, a nawet w literaturze specjalistycznej. Ostoją dla pamięci o nich mogą być jedynie lokalne kroniki, dokumenty, a także wspomnienia rodzin. Prości wojownicy o wolność, często najniżsi stopniem – to właśnie o nich mowa. Przybywam do jednego z bloków na gnieźnieńskich Winiarach. Skontaktowała się ze mną pani Stefania Zygmaniak. Przekazała mi informację, że posiada dokumenty wojskowe o swoim teściu, Franciszku Zygmaniaku, uczestniku powstania wielkopolskiego. Nigdy wcześniej nie słyszałem o tej postaci. Zaciekawiony tym, co mogę zobaczyć, przybywam w umówione miejsce.

– Proszę pana, chciałabym to gdzieś przekazać. Mieszkam sama i co z tym się stanie, gdy umrę?

– mówi na wstępie pani Stefania. Zapoznaję się z dokumentami. W oczy rzuca się patent informujący o nadaniu odznaki pamiątkowej wojsk wielkopolskich, który Franciszek Zygmaniak otrzymał w 1921 roku. Miał wówczas niespełna 27 lat. Odczytuję, że należał do 17 pułku Strzelców Wielkopolskich i miał stopień plutonowego

. – Pani teść musiał się zasłużyć w czasie powstania wielkopolskiego. Co Pani wie na ten temat? Wspominał tamte czasy?

– pytam.

Uczestnictwo w powstaniu jest niezaprzeczalne

– Ja niewiele wiem na ten temat. Znałam go jako naprawdę dobrego i serdecznego człowieka, ale o tych sprawach nie mówiło się za dużo. Może nie było wskazane wiele mówić na ten temat

– mówi pani Stefania.

– Nie wiem. Nie należałam do takiego pokolenia, które mocniej wnikało w tę historię

– wyznaje moja rozmówczyni.
Fakt uczestnictwa Franciszka Zygmaniaka w Powstaniu Wielkopolskim jest niezaprzeczalny. Świadczy o tym m.in. legitymacja Związku Powstańców Wielkopolskich 1918-1919 z okresu powojennego. Z tego dokumentu dowiadujemy się, że nasz powstaniec ma już stopień starszego sierżanta i pracuje jako urzędnik miejski. Inne dokumenty potwierdzają, że wskazany stopień został uzyskany jeszcze w czasach II Rzeczpospolitej. To właśnie w czasach przedwojennej Polski doczekał się największego zaszczytu. Otóż, w 1932 roku, na mocy zarządzenia prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, Ignacego Mościckiego, otrzymał Medal Niepodległości „za pracę w dziele odzyskania niepodległości”.

Wciąż czuję pewien niedosyt. Nie wiem, w jakim okresie i na jakim froncie Powstania Wielkopolskiego walczył Franciszek Zygmaniak. Ta sprawa wymaga z pewnością pogłębionych badań historycznych, które, mam nadzieję, dadzą odpowiedzi na moje pytania. Nie ulega jednak wątpliwości, że w zaprezentowanych dokumentach mam do czynienia z ważną postacią. Inne dokumenty świadczą o tym, że Franciszek Zygmaniak trafił do niemieckiej niewoli po kampanii wrześniowej z 1939 roku. W zachowanej legitymacji w języku niemieckim i polskim pada informacja, że „jako były niemiecki jeniec wojenny odprawia się w ojczyste strony na terenie zajętym przez władze niemieckie”. Data – 9 październik 1939 roku.

Walka się jeszcze nie zakończyła

Koniec wojennej zawieruchy nie oznaczał końca walki o wolność. Franciszek Zygmaniak zaangażował się w działalność Wielkopolskiej Samodzielnej Grupy Ochotniczej „Warta”, która była antykomunistyczną organizacją konspiracyjną funkcjonującą od wiosny do jesieni 1945 roku. Franciszek Zygmaniak trafił do więzienia za działalność w organizacji „dążącej do obalenia obecnego (komunistycznego – przyp. red.) ustroju – jak czytamy w Ilustrowanym Kurierze Polskim z 28 maja 1946 roku. To właśnie w tej gazecie ukazał się artykuł pt. „Zastosowanie amnestii w głośnym w procesie w Gnieźnie” (pisownia oryginalna). Informuje on o wypuszczeniu więźniów „gdyż sąd uznał, że nie podejmowali oni żadnej specjalnej działalności i od organizacji odstąpili”.

– W czasie osadzenia mój teść był bity. Kiedy go poznałam, był już bardzo chory i przebywał albo w domu albo w szpitalu

– wspomina pani Stefania Zygmaniak. Zmarł w 1958 roku. – Byłoby dobrze, gdyby te dokumenty zostały przekazane do archiwum w Gnieźnie. Może się to przydać młodszym pokoleniom do nauki historii – dodaje moja rozmówczyni. Trudno się z tym nie zgodzić. Oprócz samych dokumentów, pani Stefania dysponuje także portretem swojego teścia oraz oprawionym dyplomem. Będzie to zasób informacji historycznej, którą z pewnością zainteresują się stosowne instytucje.

Dokumenty dzięki zaangażowaniu dziennikarzy finalnie trafiły do archiwum. Pani Stefania kilka lat temu odeszła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto