Parafia Staw walczy o ziemię [ZDJĘCIA]

- Walczymy w obronie ziemi przodków i prawdy. Nie odpuścimy. Jesteśmy to winni naszym dzieciom – mówiła podczas sobotniego protestu (16 maja) członkini rady ekonomicznej parafii, Elżbieta Roszak-Krawczyk. Wieczorem po mszy wierni wyszli na ulicę. Czują się oszukani i zlekceważeni.

Zobacz: Prymas Wojciech Polak we Wrześni

O tym, co się stało z ziemią parafianie dowiedzieli się przypadkiem. Gdyby nie list informujący o zmianach w księdze wieczystej, który omyłkowo trafił do Stawu, nadal nie wiedzieliby o niczym. Rada ekonomiczna parafii i ksiądz administrator poszli do sądu. Po korzystnej dla nich decyzji prymas Wojciech Polak zawiesił księdza Andrzeja Sobaszkiewicza, co doprowadziło do rozwiązania rady, wreszcie nie przyjechał na bierzmowanie.

Parafia Staw walczy o ziemię

Kilka lat temu proboszcz upoważnił ekonoma kurii do reprezentowania parafii przy sprzedaży ponad 4 ha w Łubowie pod budowę drogi S5. Po śmierci kapłana upoważnienie, o którym parafianie nie wiedzieli, nadal było ważne. Archidiecezja nie informując nikogo sama sobie przekazała kolejne 23 parafialne hektary jako darowiznę. Przejęła je za 100 tysięcy złotych długu, jaki został po remoncie plebani. Z tym, że wartość ziemi znacząco przekracza tę kwotę - to aż 1,6 mln złotych. W przyszłości grunty będą jeszcze bardziej cenne, bo w rejonie Łubowa ma powstać podstrefa Wałbrzyskiej Strefy Ekonomicznej.

- Jak można tak potraktować parafian? To jakby właściciela odepchnąć na bok - ty sobie poczekaj, a my tu sprawę załatwimy. Takie rzeczy to w PRL-u się działy, ale żeby w Kościele!? - denerwuje się członek rozwiązanej rady ekonomicznej, Grzegorz Wawrzyniak z Wólki.

- Zabezpieczyliśmy dobra parafii przed komornikiem – wyjaśnił w imieniu kurii rzecznik prasowy ks. Zbigniew Przybylski. Powołał się na prawo kanoniczne mówiące, że do ordynariusza należy zarząd wszystkich dóbr należących do podległych mu osób prawnych – a taką jest również parafia w Stawie. Zarzuca przy tym ks. Sobaszkiewiczowi złe zarządzanie finansami. Parafianie bronią kapłana tłumacząc, że dług powstał z winy ekonoma, który nie pozwolił wziąć większego kredytu.

Początkowo sąd w Gnieźnie odmówił rozpatrzenia skargi parafii, ale w odwołaniu sąd poznański uznał działanie kurii za niezgodne z prawem. W odpowiedzi prymas odwołał wszystkich, którzy reprezentowali parafię. Administratorem mianował księdza kanonika ze Strzałkowa, który może wycofać sprawę z sądu. Parafianie złożyli zawiadomienie o przywłaszczeniu ziemi do prokuratury w Pile i z nadzieją czekają na wynik śledztwa. Mówią, że to ich ostatnia szansa.

Oliwy do ognia dolał arcybiskup Polak nie pojawiając się na bierzmowaniu w Stawie.
Rzecznik kurii tłumaczy, że prymas odłożył wizytę z powodu postępowania sądowego i złej atmosfery panującej we wspólnocie. Za to wszystko winę również przypisano ks. administratorowi. Po interwencji oburzonych wiernych do udzielenia sakramentu upoważnił kanonika ze Strzałkowa.

- To wyjątkowe świństwo. Jak oni nas traktują, jaki dają nam przykład? Gdzie tu ewangelia? – mówią rozgoryczeni wierni. W tym całym zamieszaniu czują się bezradni. - Nie mamy się gdzie zwrócić, papież tu nie przyjedzie – z żalem dodaje mieszkanka Stawu, Irena Kaźmierczak. - A teraz zabierają nam nawet tego ludzkiego księdza, na którego czekaliśmy latami. Gdy jego zabraknie kościół znów będzie pusty.