Nieszczelne szamba w Bierzglinie [ZDJĘCIA]

Nieszczelne szamba w Bierzglinie. Mieszkańcy wsi muszą szybko zorganizować nową instalację sanitarną, bo szamba z których korzystają w każdej chwili mogą być zamknięte. Bez względu jaką decyzję podejmą wiadomo, że formalności związane z inwestycją potrwają około 9 miesięcy.

15 stycznia mieszkańcy wsi rozmawiali z władzami spółdzielni i prezesem spółki wodno-ściekowej Wody Polskie o założeniu osiedlowej oczyszczalni ścieków. W Bierzglinie można budować, bo grunt należy do spółdzielni mieszkaniowej, w innych wsiach, gdzie działki należą do państwa sytuacja jest patowa.

Zobacz: Mieszkańcy Skotnik oszukani na śmieciach

Przypomnijmy, że rodziny pracujące niegdyś w PGR-ze wykupiły od Agencji Nieruchomości Rolnej mieszkania w blokach w m.in. Bierzglinie, Kawęczynie, Gulczewie, Ostrowie Szlacheckim i Marzeninie z dostępem do kanalizacji spławnej. Agencja, która zarządza szambami zdawała sobie sprawę, że przeciekają - dlatego dopłacała do wywozu nieczystości. W Sokołowie problem rozwiązano, bo zainwestowano w instalację i przepompownię, w pozostałych wsiach kanalizacja miała być zrobiona w dalszej kolejności.

Niestety skończyło się na planach. Agencja zaproponowała wybudowanie oczyszczalni ścieków, co byłoby optymalnym rozwiązaniem. Za publiczne pieniądze wykonano nawet projekt i rozpoczęto załatwianie formalności. Niestety ANR przez trzy lata nie doszła do porozumienia z samorządem gminnym i zrezygnowała z budowy. Ponadto zmienił się zarząd i statut agencji, według którego nie może ona podejmować nowych inwestycji sanitarnych.

Ostatecznie przerzucono odpowiedzialność na barki Spółdzielni Mieszkaniowej w Sokołowie i samych mieszkańców. Od czerwca 2012 roku zarządca nie dopłaca do szamb, co gorsza podjął decyzję o ich zamknięciu. Sprawę komplikuje fakt, że instalacja sanitarna leży na działkach będących własnością Skarbu Państwa.

Sytuacja jest dramatyczna. Od roku ze starych szamb wypływają nieczystości i zalewają ludziom piwnice, fekalia przedostają się do rowów i na podwórka zatruwając glebę w okolicy. Najgorzej jest w Ostrowie Szlacheckim, gdzie mieszkańcy muszą wynosić odchody wiadrami i w Marzeninie - w tamtejszej kotłowni codziennie zalewanej ściekami panuje obrzydliwy odór podgrzewanych fekaliów.

By nie utonąć w nieczystościach ludzie dopłacają nawet 28 złotych za metr sześcienny do wywozu nadmiarowych ścieków. Dla niektórych rodzin to wydatek rzędu ponad 400 złotych miesięcznie. Mieszkańcy chcą, by gmina im pomogła, pozyskała środki unijne na budowę kanalizacji. Władze zostawiły ludzi samych z problemem, w miejscach należących do dawnego PGR-u nie inwestuje się w infrastrukturę.

W lutym Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna we Wrześni ma wydać decyzję w sprawie nieszczelnej instalacji sanitarnej. Może będą kary, tylko kto je zapłaci? Agencja uchyla się od odpowiedzialności, za to mami ludzi mglistą wizją pomocy. Zastępca dyrektora ANR w Poznaniu Mieczysław Szempiński w piśmie do mieszkańców Bierzglina pisze: "agencja może udzielić bezzwrotnej pomocy finansowej na remont przejętych obiektów infrastruktury technicznej, jak również zaproponowała szeroko rozumianą pomoc w tym zakresie". Odkąd spółdzielnia zwróciła się o podanie konkretnych informacji agencja milczy.

Przykro, że ludzie mieszkający w popegeerowskich blokach sami poniosą wysokie koszty budowy nowej instalacji sanitarnej, podczas gdy wrześnianie płacą za ścieki około 5 zł za metr sześcienny na miesiąc.

Nieszczelne szamba w Bierzglinie i innych wsiach - zobacz zdjęcia