Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ola zmarła u dentysty. Sąd nie skazał lekarza

Alicja Zboińska
Jacek Bryszewski, tata Oli: - Nie chcę odszkodowania. Chcę usłyszeć, że ten lekarz jest winny
Jacek Bryszewski, tata Oli: - Nie chcę odszkodowania. Chcę usłyszeć, że ten lekarz jest winny fot. Jakub Pokora
Ola Bryszewska z Aleksandrowa Łódzkiego miała 10 lat i bardzo bała się dentysty. Jej mama poprosiła o znieczulenie.

Dziewczynka z narkozy już się nie wybudziła. Zmarła w szpitalu po bezskutecznej reanimacji. Mimo że do tragedii doszło w czerwcu 2002 roku, w sprawie nie zapadł dotąd prawomocny wyrok. W środę minął równo rok odkąd Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Tata Oli chce złożyć skargę do Strasburga.

Ola cierpiała na zespół Downa, miała też chore serce. - To była nasza jedyna córka, bardzo ją kochaliśmy - Jackowi Bryszewskiemu trudno powstrzymać łzy. - Po jej śmierci nasze życie się skończyło. Nie byłem w stanie pracować, żona jest w rozsypce.

Ola leczyła się u stomatologa w jednej z łódzkich przychodni. 3 czerwca 2002 r. do lekarza wybrała się z mamą. Trafiła pod opiekę anestezjologa - dr Dariusza P., który podał jej znieczulenie. Prokuratura zarzuciła mu później, że nie zebrał szczegółowego wywiadu od matki dziecka. Śledczy uznali też, że nie monitorował akcji serca i ciśnienia w czasie znieczulenia, nie korzystał z pomocy pielęgniarki anestezjologicznej i nie prowadził karty znieczulenia.

- Pierwszy wyrok przed sądem rejonowym zapadł w sierpniu 2008 roku, anestezjolog został uniewinniony - wspomina Jacek Bryszewski. - W sprawie wypowiedziało się czterech biegłych, ich opinie są sprzeczne. Złożyłem apelację, prokuratura także, ale wyrok sądu okręgowego nic nie zmienił.

Dopiero Sąd Najwyższy przyznał rację zrozpaczonemu ojcu.

"Sąd odwoławczy apelację potraktował bardzo pobieżnie" - czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego. "Apelacja została wniesiona przez tzw. podmiot niefachowy, co obligowało sąd odwoławczy do wnikliwej analizy. Sąd ograniczył się do akceptacji stanowiska sądu pierwszej instancji, zupełnie omijając istotę sprawy".

Ojciec Oli był przekonany, że ponowny wyrok przed sądem pierwszej instancji zapadnie szybko. Pierwsza rozprawa została przerwana, na następnej miało dojść do konfrontacji między biegłymi, ale nie stawił się oskarżony. Tak minął rok. Ojciec Oli powiedział "dość". Chce złożyć skargę do Strasburga na przewlekłość postępowania.

- Nie chcę odszkodowania, chcę tylko usłyszeć, że ten anestezjolog przyczynił się do śmierci mojej Oli - podkreśla.

Co ma do powiedzenia lekarz, którego prokuratura oskarżyła o przyczynienie się do śmierci dziewczynki? Dariusz P. nie chce się wypowiadać w tej sprawie. - Nie będę udzielał komentarza, dziękuję - ucina rozmowę.

Sędzia Jarosław Papis, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi, mówi, że tata zmarłej dziewczynki tak długo czeka na wyrok skazujący, a nie na sam wyrok. - Droga do sprawiedliwości nie zawsze jest prosta, a sprawy z zakresu medycyny należą do najtrudniejszych - mówi sędzia Papis. - Potrzeba czasu na zebranie opinii biegłych. Skoro Sąd Najwyższy uchylił wyrok, to miał ku temu powód.

Najbliższa rozprawa odbędzie się przed świętami, za zamkniętymi drzwiami. Tata Oli nie spodziewa się, by w tym roku zapadł wyrok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto