Joanna Matecka w rozmowie z AIP tłumaczyła, że lekarze od ponad dwóch lat bezskutecznie walczą z rządem o poprawę warunków pracy. Rezydenci spotkali się z ponad 130 parlamentarzystami, były zamieszczane informacje w social mediach, 18 czerwca 2016 zorganizowano manifestację Porozumienia Rezydentów OZZL, później, 23 września manifestację Porozumienia Zawodów Medycznych. – Choć tego dnia kilkadziesiąt tysięcy osób przeszło ulicami Warszawy, to minister zdrowia Konstanty Radziwiłł nic nie powiedział, nie wzruszył go nasz protest – tłumaczyła Matecka, dodając, że wszystkie podjęte działania nie przyniosły efektu. Z tego powodu lekarze wraz z Porozumieniem Zawodów Medycznych napisali w 2016 r. własną ustawę, w której wyrazili jasno, na jakich warunkach powinni być zatrudniani. Choć zebrali pod dokumentem ćwierć miliona podpisów i w lipcu 2017 r. został on odczytany w Sejmie, to Ministerstwo Zdrowia i tak postawiło na swoim. Zaproponowało podwyżki od 20-90 zł brutto w zależności od specjalizacji, które miałyby stopniowo rosnąć.
– Rocznie byłyby to kosmetyczne podwyżki, oczywiście nie zgodziliśmy się na tak niskie płace – dodała Matecka. Lekarze, widząc że walka z ministerstwem jest jak „walka z wiatrakami” , zdecydowali się na radykalne posunięcie czyli głodówkę. – Taka forma protestu nie dotyka pacjentów - tłumaczyła Matecka, informując, że w głodówce wezmą lekarze, którzy będą tego dnia na urlopie. Także pacjenci mogą być spokojni, będą mieli dostęp do opieki lekarzy stacjonujących w szpitalu. – Dzięki akcji oddawania krwi, zapełnimy banki krwi – powiedziała.
- 2 października rozpoczynamy protest głodowy ponieważ Ochrona Zdrowia w Polsce umiera! Domagamy się realnych działań rządu, a nie pozornych ruchów, które poprawią sytuację w publicznym systemie. Żądamy zmian, które doprowadzą do wzrostu dostępności leczenia i diagnozowania pacjentów oraz poprawy warunków pracy dla pracowników ochrony zdrowia - podkreślają lekarze z porozumienia rezydentów OZZL. - Jesteśmy głodni zmian w Ochronie Zdrowia! Dlatego po setkach spotkań z politykami, po manifestacjach, po przygotowaniu obywatelskiego projektu ws. warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia oraz zebraniu blisko ćwierć miliona podpisów, szykujemy się do zaostrzenia formy protestu. Polscy lekarze łakną normalności! I wspólnie będą o nią walczyć.
Pomimo wstępnych rozmów z Ministerstwem, nie udało się dojść do porozumienia:
I dodają, że lekarze to grupa zawodowa, która ma najwięcej nieodebranego zaległego urlopu. - Wielokrotnie zostawiamy w domu na prawdę chore dzieci pod opieką opiekunek, babć i cioć a sami leczymy obcych chorych ludzi, w czasie gdy inne matki i ojcowie zostaliby w domu ze swoimi własnymi dziećmi. Wśród lekarek w ciąży nie brakuje osób, które pozostają w pracy do dnia porodu, pomimo narażenia na niekorzystne warunki takich jak czynniki zakaźne, stres, przemęczenie, w czasie gdy ich koleżanki nie-lekarki korzystają z prawa do zwolnienia lekarskiego. Mamy własne zaległe wizyty u specjalistów i badania laboratoryjne, które wiemy że "kiedyś" powinniśmy wykonać. Wielokrotnie obiecujemy sobie że "kolejnym razem to już na pewno wezmę urlop/zwolnienie" ale tego nie robimy. Jak widać, nie brakuje nam legalnych sposobów i uzasadnionych powodów do tego by 2.10 być nieobecnym w pracy. 2.10 lub dłużej - podkreślają.
Lekarze będą walczyć aż do skutku. Jeśli październikowa forma protestu nie przyniesie efektu, zorganizują strajk generalny. - Oczywiście cały czas jesteśmy otwarci na rozmowy z ministerstwem - dodała.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?