Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łabędzi ton

tekst i zdjęcia Piotr KWIECIŃSKI
- Tak źle, jak teraz, to nigdy nie było. Czekamy na styczniowe wypłaty. Może choć po sto zł dostaniemy? – zastanawia się Małgorzata Haremska, pracująca na taśmie, gdzie składa się zestawy kolumnowe.

- Tak źle, jak teraz, to nigdy
nie było. Czekamy na styczniowe wypłaty. Może choć po sto zł dostaniemy? – zastanawia się Małgorzata Haremska, pracująca na taśmie, gdzie składa się zestawy kolumnowe. W czasach PRL nie było w Polsce lepszych głośników niż tonsilowskie „Altusy“. Zdobywało się je
„spod lady“ albo po odstaniu
w kilkukilometrowej kolejce.
Teraz wrzesiński Tonsil dzieli los innych przedsiębiorstw świetnie prosperujących w PRL
- mechanizmy gospodarki wolnorynkowej okazały się
dla firmy zabójcze.

Kiedyś, jak ktoś spoza Wrześni chciał rano wyjechać z miasta pociągiem, to często trafiał do nas. Na siódmą rano w kierunku zakładu szły tabuny ludzi. Nawet trzy tysiące. Można było odnieść wrażenie, że wszyscy idą na pociąg. Niejeden turysta zamiast na stację PKP wchodził do zakładu i pytał zdumiony: Gdzie są tory? Gdzie jest peron? Wszyscy wybuchali śmiechem, bo przecież u nas robi się głośniki, a nie wagony. Stacja PKP jest po drugiej stornie drogi – mówi Roman Fedyk pracownik wrzesińskiego Tonsilu z 39-letnim stażem, dziś przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Metalowcy Tonsil. Wrzesińska fabryka zestawów głośnikowych powstała jeszcze podczas II wojny światowej. – Była to firma Hugo Schiemann, która w 45 roku została przejęta przez skarb państwa. Wtedy też powstały Zakłady Wytwórcze Głośników L10, które z biegiem czasu przemianowano na Tonsil, a ten na Tonsil SA – Marek Dutkiewicz dyrektor Biura Rozwoju sięga pamięcią do początków istnienia zakładu. – Nazwa Tonsil pochodzi od tonu i silnika, gdyż do 74 roku w zakładzie robiono również silniki, czyli tzw. mikromaszyny – dodaje szef planowania. – To stare czasy. Teraz to każdy myśli, co do garnka włożyć, bo żyć trzeba – dodaje Roman Fedyk.

Świetlana przeszłość

Przez dziesiątki lat Tonsil rozkwitał w gospodarce nakazowo-rozdzielczej, co rusz doinwestowywany przez władze centralne. Głośniki Tonsila były wszędzie: w radiach Kasprzaka, Unitry, Diory, czy w telewizorach produkowanych w gdańskim Unimorze. Głośniki samochodowe wypełniały dźwiękiem jeżdżące po kraju syrenki, małe fiaty i polonezy. – Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w zakładzie pracowało nawet trzech oficerów Wojska Polskiego. Przedstawiciele marynarki wojennej, lotnictwa i wojsk lądowych. Były wtedy specjalne zlecenia dla naszej armii, a później to i wojsko przestało od nas brać głośniki – wspomina Roman Fedyk. Furorę robiły zestawy gitarowe, na których najczęściej grywały i do dziś grywają garażowe kapele, a nawet gwiazdy estrady.

– Tonsil kojarzony był zawsze jako zakład mlekiem i miodem płynący. Oczywiście tak nigdy nie było, ale w najlepszym okresie pracowało u nas 3,5 tysiąca osób – mówi Błażej Trawiński, kierownik pierwszego stopnia Zakładu Głośników. – Były to takie czasy, że wszyscy pracownicy, nieważne jakiej rangi, mieli pieniądze. Tylko nie było na półkach towarów. Dziś jest dokładnie odwrotnie. W sklepach jest pełno wszystkiego, a my musimy zaciskać pasa, bo wypłat nawet terminowo nie ma – dodaje. - Tym najlepszym okresem dla Tonsilu były lata 71-72. Pamiętam, że zarabiałem 30 dolarów (dla por. pracownik naukowy wyższej uczelni - ok. 12 dolarów), a żona 25. W tamtych czasach na nic nam nie brakowało. Państwo dało mieszkanie. Co roku mogliśmy wyjechać na dwutygodniowe wczasy. Jak się nie chciało gotować w domu, to się na stołówkę zakładową chodziło. A teraz? Teraz to nawet dodatku motywacyjnego do pensji nie ma. Co ja mówię! Nawet pensji przecież załoga nie dostaje – dodaje Roman Fedyk.

Tonsil upadł

Zmiany na gorsze przyniosła wrzesińskiej firmie transformacja gospodarcza. – Już od 89 roku w Tonsilu zaczęły się długi. I ta równia pochyła trwa do dzisiaj – mówi Roman Fedyk. Pod koniec lat 90. pojawił się projekt podziału zakładu, co stało się kilka lat później. Z Tonsilu SA wyodrębniono sześć córek spółek, które obecnie prowadzą dalszą produkcję. Największą z nich jest Tonsil Polska, który zatrudnia ponad 400 osób. Moloch, jakim był Tonsil SA zaczął się sie rozpadać. – W lutym zapał wyrok w Sądzie Gospodarczym w Poznaniu i Tonsil SA przechodzi w stan upadłości. Teraz syndyk zajmie się majątkiem firmy – mówi Roman Tutak prezes zarządu Tonsil SA. Zakład zadłużony jest na około 80 mln zł. Niemal połowę tej sumy stanowią odsetki bankowe. Sytuacja we wrzesińskich zakładach jest trudna. Pracownicy nie otrzymują w terminie należnych im wynagrodzeń, zakład pracuje na jedną zmianę i ciągle trwa redukcja zatrudnienia. Do Tonsilu SA należą wszystkie maszyny i nieruchomości, a córka spółka tylko je dzierżawi. – Wystarczy, że choć jedną z najważniejszych maszyn sprzeda nierozważnie syndyk i leżymy – mówił niedawno Czesław Schejn, były już prezes zarządu Tonsil Polska. O pracę boją się wszyscy.

Czekają na inwestora

– Tak źle, jak teraz, to nigdy nie było. Czekamy na styczniowe wypłaty. Może choć po sto złotych dostaniemy? Byłoby dobrze, bo za coś trzeba żyć – mówi Małgorzata Haremska pracująca na taśmie, gdzie składa się zestawy kolumnowe. – Ja jeszcze nie mam najgorzej. W zasadzie tragedia, to jest u tych, którzy albo oboje w zakładzie pracują, albo pracownik jest jedynym żywicielem rodziny. Jak żyć, gdy się nie ma pieniędzy? – żali się pani Małgorzata. Pełni obaw o przyszłość firmy są szczególnie najstarsi w zakładzie pracownicy. Henryk Nowak (55 lat) i Stanisław Polus (52 lata) z Zakładu Mechaniki boją się, że gdy stracą pracę, to już nikt ich nie zatrudni.
– To rząd zabrał nam możliwość przejścia na pomostową emeryturę. Popracowałbym jeszcze rok czy dwa i mógłbym się z wnukami bawić – mówi pan Henryk. – A teraz to mi brakuje 4,5 roku do emerytury – dodaje. – Oby ta praca była jak najdłużej, bo gdzie my pójdziemy? – pyta pan Stanisław.
We Wrześni inne firmy w ostatnim czasie raczej zwalniają, niż przyjmują do pracy. A jeśli nawet, to raczej nikt nie zatrudni 55-latka, skoro w mieście panuje 20- procentowe bezrobocie.

– Jedyne, co nam zostało, to cierpliwie czekać. Ciągle mamy nadzieję, że inwestor się znajdzie i wyłoży pieniądze na te urządzenia, na których pracujemy, zanim zostanie do końca zlikwidowany Tonsil SA – dopowiada pani Małgorzata.
Optymistą jest nadal prezes Czesław Schein, który w upadłości spółki matki widzi nadal szansę dla spółek córek. – Spółka Tonsil SA przestanie w końcu istnieć i zostanie sprzedana. Do tego czasu trzeba znaleźć inwestora, który chciałby zainwestować w spółki córki. Na razie nie możemy oczekiwać świetlanej przyszłości . Jednak ciągle są jeszcze szanse, że uda się przeprowadzić sprawnie restrukturyzację w Tonsil Polska. Zakład ma nadal duży potencjał, a gdyby firma miała większą ilość zamówień, mogłaby mieć wynik dodatni. To jest do zrobienia – mówił prezes Tonsilu Polska. Obecnie najważniejszy jest dobry plan restrukturyzacji zakładu, którego głównym udziałowcem jest Skarb Państwa, a który mógłby doinwestować wrzesińską fabrykę głośników.

Co to będzie?

Sytuacje w Tonsilu obserwuje cała Września. Fabryka głośników od zawsze była największym zakładem w regionie, a więc i największym pracodawcą . – Jeśli my padniemy i na bruk pójdzie kolejne 650 osób, to Wrześni grozi katastrofa – mówią pracownicy.

– Te 650 miejsc pracy, daje przecież kolejne sto, jak nie więcej miejsc pracy w mieście. Jeśli zakład upadnie, upadną również niektóre sklepy, uliczne stragany. Niejeden fryzjer, fotograf, zakład samochodowy straci klientów - zacznie się efekt domina – dopowiada Błażej Trawiński. Nie dziwi więc duże zainteresowanie Tonsilem władz gminnych i powiatowych, które mogą jeszcze wiele zrobić dla zakładu. – Liczymy na dobrą współpracę z sądem i syndykiem, by nie doprowadzić do tego, by przez próbę ewentualnego, szybkiego spieniężenia majątku firmy nie pozbawić spółki Tonsil Polska szansy na dalszą produkcję – mówi Dionizy Jaśniewicz, starosta wrzesiński. – Szansą dla zak- ładu jest teraz rozwaga urzę- dników. Wiadomo, że Tonsil SA posiada dość pokaźny majątek, jeśli chodzi o nieruchomości. Szereg budynków w tutejszym, właściwym zakładzie, jak i poza nim, wiele firm czy kontrahentów było zainteresowanych zakupem czy wydzierżawieniem pewnych części tego majątku. Częściami, które nie wpływają na bezpośrednią działalność Tonsilu. Części te można dosyć łatwo spieniężyć – wskazuje starosta. – Najlepsze rozwiązanie na dziś dla nas to nowy inwestor lub po upadku firmy - gwarancja działalności dla spółki Tonsil Polska i innych spółek córek – dodaje Roman Tutak, prezes zarządu Tonsil SA. Jeśli Tonsil wytrzyma do czwartego kwartału br., będzie świętował 60 lat istnienia. Ale nie o jubileuszu myślą teraz jego pracownicy - każdy kolejny miesiąc istnienia zakładu oznacza że na stole w co najmniej 650 rodzinach nie zabraknie chleba.

Wołanie o inwestora

Obecnie Tonsil, spółka matka to tylko pięć osób załogi, potężne długi i do tego firma, która przeszła w stan upadłości. Tonsil SA już upadł. Z kierownictwa największej spółki córki Tonsil Polska zrezygnował prezes. Pracownicy mówią – uciekł. I sami by to zrobili. We Wrześni nie czekała jednak na nich żadna inna firma. Niektórzy czekają na zaległe od stycznia pensje. Czy dostaną?
Jednak jest jeszcze nadzieja. Firma, która chciałaby przejąć tonsilowskie zakłady. Te powoli, ale jednak wychodzą z dołka. Galwanizernia już zaczyna zarabiać na siebie. Jednak, by uratować Tonsil Polska, zakład musiałby o co najmniej jedną trzecią zwiększyć produkcję. Ale przecież nie każdy Polak kupuje dziś tonsilowskie „Altusy“. Wolny rynek oznacza istnienie konkurencji.

Powiew z kraju kwitnącej wiśni

Najważniejszymi momentami w 60-letniej historii Tonsilu były dwie dekady – lata 70. i 90. , kiedy zakładem produkującym głośniki zainteresowali się Japończycy. Pierwszy raz firma Pionier sprzedała Tonsilowi licencje i maszyny do produkcji głośników w 74 roku. Był to epokowy skok technologiczny dla firmy, w której sporą część elementów wykonywano niemalże metodami chałupniczymi. Do dziś z tego okresu stoją w zakładzie potężne prasy, które mają nacisk nawet 800 ton na centymetr kwadratowy. W lata 90. Japończycy znów zainteresowali się Wrześnią. Tym razem jednak odsprzedali tylko swoje akcje, ale sam zakład nic na tym nie zyskał.

Dr Krzysztof Gołata,
redaktor naczelny TV Biznes

Dlaczego upadają firmy, które były „dobre“ w czasach PRL? Dawały one sobie radę w okresie gospodarki centralnie sterowanej, w której ważniejsze były kontakty, „dojścia“ i tzw. układy. Wówczas ważna była produkcja, a nie sprzedaż. Gospodarka rynkowa przenosi punkt ciężkości z producenta na klienta. Stare firmy nie potrafiły poszukiwać rynków zbytu i klientów. Ten, kto był przyzwyczajony do tego, że wszystko, co zostało wyprodukowane, zostało sprzedane, nie rozumie, że ważniejsza jest sprzedaż niż produkcja. Obecnie decyduje rachunek ekonomiczny, a nie układy. To jest pierwsza przyczyna problemów starych „dobrych“ przedsiębiorstw. Zarządzanie przedsiębiorstwem w gospodarce rynkowej zdecydowanie różni się od kierowania firmą w systemie nakazowo-rozdzielczym. Wiedza zdobywa prymat nad znajomościami. Nie wszystkie firmy w porę zauważyły, iż straciły rynkowy monopol i nie dostrzegły pojawiającej się konkurencji, która nie była obciążona balastem „starych czasów“. Konkurencja nie miała roszczeniowo nastawionych związków zawodowych. Konkurencja otrzymywała kredyty, gdyż nie była obciążona balastem niespłacalnych długów. Konkurencja łatwiej trafiała do zagranicznych klientów. Wiele firm zbyt późno przeprowadziło restrukturyzację, zbyt wolno ograniczało zatrudnienie, zbyt długo trzymało się przestarzałych technologii. Konfrontacja z nowymi firmami, a szczególnie z przedsiębiorstwami z kapitałem zagranicznym okazała się dla wielu „starych“ podmiotów gospodarczych zabójcza. Przerosty zatrudnienia, zadłużenie, niska jakość wytwarzanych produktów, zdekapitalizowany majątek (stare maszyny), brak pieniędzy na inwestycje są powodem problemów, a często także upadku wielu dawnych gigantów. Gospodarka rynkowa pokazała, że byli to giganci na glinianych nogach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto