Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hanna Krall opowiadała w Kaliszu o swojej twórczości

Mirosława Zybura
Hanna Krall gościła w Kaliszu
Hanna Krall gościła w Kaliszu Mirosława Zybura
- Zawsze chciałam być reporterką, a moje książki to reportaże. Jedynym problemem jest wybór historii. Zgłasza się do mnie bardzo wielu ludzi, którzy chcą, bym opisała ich losy – mówiła w Kaliszu Hanna Krall.

Twórczości pisarki poświęcone było spotkanie zorganizowane 28 września przez Stowarzyszenie Promocji Sztuki „Łyżka Mleka” w Centrum Kultury i Sztuki. Przemyśleń Hanny Krall na temat literatury i okoliczności powstania wybranych książek wysłuchało ponad sto osób.

Zdaniem pisarki wszystko w jej twórczości sprowadza się do konieczności „bycia zapamiętanym”.

- Nikogo nie muszę zmuszać do zwierzeń. Ludzie mają taką potrzebę, chcą mówić, a ja z kolei mam potrzebę słuchania – podkreśliła autorka „Zdążyć przed panem Bogiem”, odpowiadając na pytania Doroty Ryst i Izabeli Fietkiewicz-Paszek.

- Jestem i będę reporterką. To był mój pomysł na życie, nie tylko na pracę. I był to dobry pomysł – dodała Hanna Krall. - Pracowałam w „Życiu Warszawy” i „Polityce”, pisząc o świecie dookoła. Pisałam tak, jak mogłam w warunkach cenzury. A pisałam więcej, niż mogło się ukazać.

Krall przyznała, że tematyką żydowską zainteresowała się po lekturze „Opowieści chasydów” Martina Bubera.

- Na końcu tej książki znajdował się „Poczet cadyków polskich”. Skojarzenie z pocztem polskich królów było tyleż oczywiste, co dziwaczne. Każde miasto miało swojego cadyka, kulturę żydowską – wspomina pisarka. - Zaczęłam jeździć do tych miejsc i nie szukałam tam już teraźniejszości, a przeszłości, która była tylko w materialnych szczątkach, w jakichś kamieniach, nagrobkach, zatartych napisach. I kiedy zaczęłam o tym pisać, zgłaszali się do mnie ludzie z całego świata i tak w moich reportażach połączyła się pamięć tych ludzi z pamięcią zapisaną w przedmiotach.

Zdaniem pisarki, praca dziennikarza w czasach PRL przesiąknięta była nudą i bylejakością samej epoki, którą nazywała „pozbawioną formy”.

- W nieskończoność rozmawialiśmy o tym z Krzysztofem Kieślowskim. Bałam się, że nuda PRL przeniknie do moich reportaży, on – że tak będzie z jego filmami – mówiła. - Pod tym względem podziwialiśmy Czechów, którzy znaleźli jakiś sposób na opowiadanie historii.

Hanna Krall podkreśliła, że swoim pisarstwem nie chciała niczego „ocalić od zapomnienia”.

- Nic z takich wzniosłych haseł. Po prostu każda z opowieści z czasów zagłady ma w sobie jakąś siłę uogólnienia, podobnie jak opowieści biblijne. Wybieram takie historie, które są o czymś więcej, niż z pozoru by się wydawało. Wszystkie mają w sobie jakąś nadwyżkę – dodała. Po trwającym półtorej godziny spotkaniu, przetykanym rozmową i fragmentami twórczości Hanny Krall, pisarka jeszcze długo rozmawiała z czytelnikami i podpisywała swoje książki.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto